stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1280x1024
SP2LQP (to mój znak, jak się łatwo domyśleć)
Moim stałym QTH są CHOJNICE w województwie pomorskim - oznaczenie FCJ do dyplomu SPPA. Ale również można mnie usłyszeć w miarę regularnie na trasie Chojnice - Elbląg, z samego Elbląga (JO94RE) oraz z okolic Nowego Miasta Lubawskiego - koło mostu nad Drwęcą, 2 km stacji kolejowej Kaługa w stronę wioski Nielbark (JO93SI). Nowym pomysłem na spędzanie krótkofalarskiego czasu stała się ostatnio praca w ramach programu dyplomowego "Zamki Polskie" koordynowanego przez Marka SQ5GLB. Do zabawy nakręcił mnie mój przyjaciel Wojtek SP2ALT, jak zresztą i do krótkofalarstwa.
Moja zabawa w krótkofalastwo zaczęła się w wakacje po szkole podstawowej. Wojtek, pochodzący z rodziny krótkofalarskiej (ojciec, dwaj bracia, wujek i kuzyn - znacie Kazia FAX-a?), zaproponował mi wyjazd na obóz krótkofalarski, organizowany przez klub SP2KAE z Bydgoszczy, w leżących obok Chojnic Charzykowach. Do roboty nic nie mialem, to pojechaliśmy. No i tak się zaczęło. Radiostacja (TS520S - chyba nie dziwi nikogo, że do tej pory darzę to radio ogromnym sentymentem?), łączności i wakacyjny luz. Żyć nie umierać mając 14 lat! Wessało mnie w krótkofalarstwo momentalnie. I jeszcze przy okazji w radioorientację sportową, bo był to, jak się okazało, obóz szkoleniowy w tej dyscyplinie. Co prawda czas pokazał, że zawodnik ze mnie jak z marchwi gwóźdź, ale w "lisołapstwo" wsiąkłem do tego stopnia, że dzisiaj jestem sędzią w tej dyscyplinie, często pełniąc funkcję sędziego technicznego.
Podczas nauki w ogólniaku zostałem członkiem klubu łączności LOK w Chojnicach SP2KFQ. Były to radosne czasy, gdy radiostacja była postrzegana w ówczesnej rzeczywistości prawie jak broń atomowa. Obostrzenia, obowiązkowa przynależność do PZK, wszechobecna i budząca grozę Państwowa Inspekcja Radiowa, której inspektorzy mogli za najdrobniejsze uchybienie zawiesić licencję na minimum 3 miesiące. Ale były też i dobre strony tego. Kluby działały (zostawmy na boku komentarze o ideologicznej roli LOK-u, ZHP, PZK w budowaniu socjalizmu), zanim się klient dorwał do mikrofonu, to najpierw musiał posłuchać na pasmach, poobserwować pracę tych bardziej wtajemniczonych - i były tego efekty. Praca na odbiornikach USP, US9, R-250, RBM-1 potrafiła niejednego nauczyć. Dzisiaj często "fabryka", z marszu na egzamin i - to się na pasmach daje wyczuć.
A potem był kurs. Nauka podstaw elektroniki, telegrafii i w końcu egzamin. Jaka radość, gdy okazało się, że egzamin zdany! Najpierw świadectwo uzdolnienia, potem uprawnienia operatorskie. Można samemu było pracować na stacji klubowej. No i wniosek do PAR o licencję. Byłem chytrus - poczekałem, aż stałem się pełnoletni i od razu wystąpiłem o "dorosłą" licencję. W marcu 1980 r. stałem się SP2LQP. I tak to trwa do dziś. Z aktywnością na pasmach różnie, były okresy przerw w pracy, ale trochę łączności człek już zrobił. Nie ulega wątpliwości, że obok komputera, aparatu fotograficznego - radiostacja to niezmienna moja pasja. Na dzisiaj używam kompletną linię TS120S na KF, TR751A i TR2300 na 2 m i TR 851A na 70 cm jako podstawowe urządzenia. Z ręki pracuję VX5R. Z samochodu lub do nasłuchów korzystam również z VX 3000 i VX 2000. Anteny niewyszukane, na KF dipol, powyżej 140 MHz Bigstar i Yagi. Wszystko to raz działa, raz nie, ale jakoś się kula do przodu :-)
Moje zdjęcie na tej stronie zrobił Olo Knitter.