Na tej stronie znajduje się tylko sam tekst. Jeżeli ilość tekstu nie odstrasza oglądającego - zapraszam do lektury i poznania bardzo krótkiego opisu
historii miasta. Proszę nie zarzucać, że jest subektywny albo nie zawiera wszystkiego, co najważniejsze. Mam tego świadomość i na końcu tekstu wskazuję, gdzie
szukać pogłębionej wiedzy na ten temat.
Chojnice to
miasto
położone w południowej części
województwa pomorskiego. Stan ten ma miejsce od ostatniej -
pożal się Boże - reformy administracyjnej. Liczy ponad 40 tysięcy
mieszkańców. Jest ośrodkiem odgrywającym znaczącą rolę w
makroregionie. Ma wpływ na sąsiadujące powiaty.
Historia miasta sięga XIII w. Nazwa miasta pojawia
się w dokumencie księcia pomorskiego, wystawionym w 1275
r.
dla augustianów ze Swornegaci. Dokument jest opisem
posiadłości augustianów, a uczestnikiem objazdu i
oznakowania granic tych posiadłości był
Mislibous Malowy de Choyniz.
Oczywiscie owe Choyniz
są raczej osadą czy też majątkiem rycerskim niż miastem. Wskazuje na to
brak liczniejszych notacji nazwy oraz znajomość realiów
schyłku XIII w. na ziemiach polskich.
Czy się komu to podoba, czy nie, fakt pozostanie
faktem - rozwój Chojnic jako miasta przypada na czasy
panowania krzyżackiego na Pomorzu. W ich rękach miasto było od
1309 do 1466 roku. O jego randze
decydowało położenie na skrzyżowaniu szlaków handlowych.
Przebiegała przez nie najważniejsza
droga w państwie zakonnym, łącząca Malbork z krajami Rzeszy
Niemieckiej. Wiodła ona przez Tczew, Starogard, Zblewo, Łąg,
Człuchów i Lędyczek. Ta trasa pokrywa się akurat z
dzisiejszą drogą 22, tzw. "berlinką". Ale ciekawostką niech będzie, że
do Słupska droga prowadziła przez Chojniczki, Swornegacie i
Bytów, zaś do Poznania i Gniezna jechało się przez Kamień,
Sępólno, Wiecbork i Nakło. Ostatnia ważna droga wiodła do
Chełmna i Torunia przez Tucholę i Świecie.
O tym, że znaczenie Chojnic miało podłoże
ekonomiczne, a nie administracyjne, świadczy fakt, iż siedziby
administracji krzyżackiej były gdzie indziej. Komturowie urzędowali w
pobliskim Człuchowie oraz w Tucholi. Nie zachował się pierwszy dokument
lokacyjny miasta. Analizując dokumenty Zakonu sprzed 1330
r., można domniemywać, że
pierwszy dokument lokacyjny Krzyżacy wystawili miastu ok. 1315
r. Zachował się natomiast
dokument odnowienia lokacji miasta, wystawiony w 1360
r. w Tucholi przez Wielkiego
Mistrza Winrycha von Kniprode. Nie da się oczywiście opowiedzieć tu
całej historii miasta. I nie taki jest mój zamiar.
Chcę tylko pokazać, że miasto ma historię sięgającą XIII w. Jak
wyglądało panowanie Krzyżaków na Pomorzu, jest powszechnie
znane. Swoje prawa egzekwowali twardą ręką. Był to jeden z
powodów wojny trzynastoletniej. Rycerstwo pomorskie (często
polskiego pochodzenia) i miasta domagały się współudziału w
rządzeniu państwem. Władze Zakonu oczywiście nie chciały o tym słyszeć.
Warto na moment zatrzymać się przy roli Chojnic w
wojnie trzynastoletniej. Dwie bitwy, które się pod miastem
rozegrały, stanowią sobą klamrę, która "spina" całą wojnę.
Na początku wojny, w lutym
1454 r., górę wzięli
w mieście zwolenicy Związku Pruskiego. Jednak już 24
marca ulegli wojskom zaciężnym
Zakonu i jego panowanie w mieście przywrócono. Najważniejsze
jednak wydarzenie miało miejsce 18
września 1454 r. W dniu tym
doszło do bitwy.
Zaciężną armią Zakonu dowodzili książę żagański Rudolf (zniemczony
Piast śląski) oraz Bernard Szumborski z Szumperka (szlachcic morawski).
W sumie było to 9 tysięcy konnych i 6 tysięcy pieszych. Armia dowodzona
przez króla Kazimierza Jagiellończyka była liczniejsza: 16
tysięcy pospolitego ruszenia (głównie jazdy) i kilka tysięcy
pachołków i czeladzi obozowej, 2 tysiące zaciężnych Związku
Pruskiego, 500 mieszczan i zaciężnych z Gdańska, 1000 rycerzy
pomorskich. Przewaga wojsk polskich była ogromna, ale...
Bitwa rozegrała się od w godzinach popołudniowych,
od ok. 16 do 19. Była wyjątkowo gwałtowna. W jej wyniku poległo 3000
osób. Zginął książe Rudolf i o mało co Kazimierz
Jagielończyk. Polacy odnieśli początkowo przytłaczające zwycięstwo.
Jednak o wyniku bitwy zadecydował oddział 500 zbrojnych pod
dowództwem hrabiego Henryka Reuss von Plauen. W końcowej
fazie bitwy zaatakował tyły wojsk polskich i obóz
królewski znajdujący się w okolicach
dzisiejszej ulicy Dworcowej. Wybuchła panika, która
udzieliła się również walczącemu i zwyciężającemu do tej
pory pospolitemu ruszeniu. Wszyscy rzucili się do bezładnej ucieczki,
króla siłą wyprowadzono z pola bitwy i - było po wszystkim.
Klęska wojsk polskich, zupełnie przypadkowa,
zaprzepaściła możliwość pokonania Zakonu w 1454 r. Ten z pozoru
"drobny" epizod, atak 500-osobowego oddziału wojsk krzyżackich,
spowodował, że wojna potrwała 13 lat.
Plany i próby opanowania Chojnic przez
króla polskiego były czynione wieloktrotnie. Jednak
ostatecznie zdecydowano się na działania w ostatnim roku wojny. Polskie
wojsko pod dowództwem Piotra Dunina stanęło pod miastem 29
lipca 1466 r. i z miejsca
przystąpiono do oblężenia. Miasto zostało otoczone, zbudowano
fortyfikacje oblężnicze, uniemożliwiające na jakikolwiek kontakt
oblężonych ze swiatem zewnętrznym. Ponieważ całą operację
przeprowadzono przed żniwami, obrońcy nie zdołali zaopatrzyć się m.in.
w zapasy mąki i ziarna. Fortyfikacje uniemożliwiały wypady po wszelkie
zaopatrzenie. Kapitulacja zaciężnej załogi krzyżackiej była tylko
kwestią czasu. Połowa września okazała się przełomowa. wtedy to, 17,
broniący się żołnierze podjęli dwie próby przedarcia się
przez polskie oblężenie. Kiklugodzine potyczki skończyły się ich
klęską. Oddziały Dunina o mało co wdarły się do miasta. Przeprowadzony
tej samej nocy ostrzał pociskami zapalajacymi spowodował pożar,
który zniszczył czwartą część miasta. Wobec beznadziejności
sytuacji rozpoczęły się negocjacje warunków kapitulacji.
Ostatecznie załoga krzyżacka opuściła miasto 28
września 1466 r.
Wiadomość o tym król polski otrzymał w Toruniu, podczas
rkowań pokojowych z wielkim mistrzem W otoczeniu
króla Kazimierza Jagiellończyka pojawiły się pomysły
całkowitego zburzenia Chojnic. Król wykazał się jednak
większą przytomnością umysłu, niż jego doradcy. Nie tylko miasta nie
zrównał z ziemią, ale jeszcze wystawił dokument,
potwierdzający wszystkie dotychczasowe przywileje, które
posiadało. W ten sposób dopełnił się udział miasta w wojnie
trzynastoletniej.
Historia miasta jest przebogata, nie
sposób opisać ją w takiej formie w wyczerpujący
sposób. Po II pokoju toruńskim wydarzenia były nie mniej
burzliwe. Jak zresztą w całej Rzeczypospolitej. Wojny, okresy pokoju,
potop szwedzki, który miasta nie oszczędził, a w końcu
rozbiory - to wszystko zapisane jest w dziejach miasta. Zresztą pod
panowanie pruskie trafiliśmy już w pierwszym rozbiorze w 1772
r. Odzyskanie niepodległości po
I wojnie światowej też nie nastąpiło od razu. Dopiero
31 stycznia 1920 r. miasto
zostało przejęte przez polską administrację. Stało się miastem
granicznym. Miało to odegrać znaczącą, choć niestety tragiczną rolę, za
niespełna 20 lat.
1 września
1939 r. Data wszystkim znana,
tragiczna, lepiej, żeby jej nie było. Ale skoro już tak się stało,
to... No, właśnie - to pytanie gdzie wybuchła II wojna swiatowa? Albo
inaczej - gdzie padły pierwsze strzały? W Gadńasku? Na Westerplatte? A
może nie? Wszystko wskazuje na
to, że pierwsze strzały II wojny światowej padły w Chojnicach!
Jak to możliwe? Chojnice były ważną stacją kolejową. Na trasie Berlin -
Królewiec kursował pociąg, który siłą rzeczy
przejeżdżał przez Polskę. W Chojnicach następowała wymiana
załóg konduktorskich i maszynistów. Schodzili
Niemcy, wchodzili Polacy (w drodze powrotnej sytuacja się powtarzała,
tylko w druga stronę). W planach wojennych hitlerowców było
błyskawiczne opanowanie stacji. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wojna
miała rozpocząć się o 4.45. Niemcy wymyślili sobie, że w tym dniu do
Chojnic wjedzie pociąg pancerny, a nie pasażerski. Ale był jeden
szkopuł - pociągi przed wojną chodziły z dokładnością jak w zegarku. A
planowy przyjazd tego właśnie pociągu to była godzina 4.42. Trzy minuty
różnicy, to w tamtych czasach, spóźnienie nie do
pomyślenia. No i 1 września dróżnik niemiecki zapowiedział
przyjazd pociągu, jakby nigdy nic, o 4.30. Pietnaście(!) minut
wczesniej, przed ustaloną godziną ataku dla wszystkich wojsk
niemieckich, chojnicki dworzec został zaatakowany przez załogę
niemieckiego pociągu pancernego. Mała to pociecha, powód do
dumy żaden, ale dla historycznej rzetelności odnotujmy - II
wojna światowa zaczęła się w Chojnicach o godzinie 4.30.
Drugi epizod związany z tym dniem, i znany prawie
wszystkim, to szarża ułanów 18 Pułku Ułanów
Pomorskich pod Krojantami, 6 km od Chojnic. "Polscy ułani szabelkami
zaatakowali niemieckie czołgi". Taka bzdura, stworzona na użytek
propagadowy przez Niemców, dla wytłumaczenia własnej porażki
i w celu ośmieszenia naszych ułanów, żyje w świadomości
wielu do dziś! Prawda jest taka, że w godzinach wieczornych ułani
zaatakowali oddział niemieckiej piechoty, zadane straty były
niewielkie, ale wśród Nimców wybuchła panika oraz
zostali oni zdezorientowani co do rozlokowania wojsk polskich.
Powstrzymało to działania w rejonie na kilka godzin i pozwoliło
oddzałam polskim na spokojne przegrupowanie sił za Brdę. Straty,
które po szarży ponieśli ułani (25 zabitych, w tym
dowódca pułku płk Kazimierz Mastalerz) spowodował ogień
karabinów maszynowych i moździeży, którym
obłożyli odskakującuch po szrży ułanów Niemcy.
Okupacja niemiecka zaczęła się od wymordowania 2000
Polaków. Ich masowe groby znaleziono po wojnie. Miejsce to
dzisiaj nosi nazwę Doliny Śmierci. Dalej było tak jak wszędzie -
represje, wysyłki do obozów, na roboty, życie pod dyktando
okupanta. Zakończyło się to 14
lutego 1945 r., gdy Rosjanie
zajęli miasto. Potem nowe władze, nowy ustrój, zmiany w
mieście - i znowu dużo by można pisać. NIe ulaga wątpliwoći, że
Chojnice zmieniały się, szybciej lub wolniej, lepiej lub gorzej, ale
się rozwijały. Po roku 1989 zamieniło się bardzo dużo. Szokiem dla
mieszkańców były upadki "nieśmiertelnych", tak się do tej
pory wszystkim wydawało, zakładów, bezrobocie. Od 1999
r. miaststo wylądowało w
granicach województwa pomorskiego. Po kilkuletnim okresie
jego marginalizacji w nowym województwie, zaczyna być
widoczne. Ale tylko dlatego, że się o to "samo" dobija. Wizualnie,
kulturowo i gospodarczo miasto zmienia się. Ale to najlepiej juz
zobaczyć samemu.
Kto chciałby zapoznać
się zmiastem i jego historią niech przyjeżdża. Patrzy, podziwia i
czyta. Czytać można wiele, ukazuje się sporo wydawnictw lokalnych. W
2003 r. ukazały się Dzieje
Chojnic pod redakcja Kazimierza
Ostrowskiego. Na dzisiaj to główne kompendium wiedzy
historycznej o mieście. Dla części osób kontrowersje budzą
fragmenty dotyczące dziejów najnowszych,
szczególnie po roku 1980. Może to z powodu małej perspektywy
czasowej? Może dlatego, że część oponentow widzi historię tego okresu
inaczej, z perspektywy uczestnika wydarzeń, o których
czytają? Jak by nie było, to obecnie najbardziej aktualne wydawnictwo o
historii miasta.
|